
Reiss: Pożegnanie z kibicami było spontaniczne i miłe
- Zobaczymy, co będzie jutro, gdy dotrze do mnie, że to już koniec i że nigdy nie wybiegnę na murawę — mówił wczoraj Piotr Reiss.
W spotkaniu z Koroną Kielce nie strzelił on swojej 110 bramki w lidze w barwach “Kolejorza”. Asystował. Tylko i aż. Podał Ivanowi Djurdjevicowi, który również kończy karierę. — Pokazałem, że umieć asystować. A w ogóle, to Ivanowi też coś się należało - przyznał po meczu “Rejsik”.
Po zejściu z boiska Legenda Lecha poszła do Kotła, gdzie zasiadają najwierniejsi kibole “Kolejorza” i bawiła się wspólnie z nimi. Również po całej ceremonii wręczenia medali i pożegnania z drużyną, “Rejsik” razem z “Djuką” poszli do Kiboli. - To było spontaniczne i miłe. Jestem wdzięczny kibicom i wzruszony tym pożegnaniem - powiedział piłkarz.
Mimo tego, że nie spełnił swojego największego marzenia — zdobycia mistrzostwa kraju z Lechem — nie narzeka on na swoją karierę. — Pewnie mogłem osiągnąć więcej, ale pamiętam, że gdy byłem małym chłopcem, to marzyłem o tym, aby grać w Lechu. Udało się. Wiele znaczyłem dla tego klubu, świętowałem zdobycie tytułu króla strzelców. Mam narzekać na taką karierę? - podkreśla Lechita.