Robak: Mam nadzieję, że karta się odwróci
Wielce prawdopodobne, że w jutrzejszym meczu przeciwko Pogoni Szczecin zagra Marcin Robak. Dla napastnika Kolejorza będzie to specjalny mecz, bowiem zagra przeciwko swojemu byłemu klubowi.
Marcin Robak do tej pory borykał się z kontuzją, ale jak sam mówi, czuje się już całkiem dobrze – Jestem zdrowy, mogę trenować na pełnych obrotach i mam nadzieję, że kontuzje będą mnie już omijały i będę w coraz lepszej formie.
Do tej pory Pogoń wiedziała jak grać z Lechem i wielokrotnie triumfowała w bezpośrednich meczach – Ostatnie mecze pokazują, że Lech leży Pogoni. Niedawno tu przegrali, ale jak jeszcze grałem w Szczecinie, to potrafiliśmy z Lechem wygrywać. Na pewno podejdą ostrożnie do meczu, a my chcemy wykorzystać to, że jesteśmy w dobrej formie – nie kryje napastnik.
Po minionym sezonie Pogoń, jak i większość klubów z ekstraklasy dokonała kilku zmian w składzie – Portowcy zmienili dwóch środkowych obrońców, na pewno Frączczak wróci na obronę. Odeszło trzech, czterech zawodników, którzy grali przez ostatnie dwa lata w pierwszym składzie. Sam jestem ciekawy jak ten zespół będzie wyglądać w rundzie jesiennej.
Jutrzejsze spotkanie będzie wyjątkowy dla Marcina Robaka – Każdy taki mecz ma dodatkowy smaczek, ten będzie taki sam. Mam nadzieję, że karta się odwróci i teraz będę seryjnie zdobywał bramki dla Lecha. Fajnie by było rozpocząć sezon od bramki, na dodatek strzelając ją byłemu zespołowi – dodaje.
Dla kibiców Pogoni mecz z Lechem będzie ważny, jednak fanatycy ze Szczecina nie zjawią się w Poznaniu – Kibice Pogoni traktują ten mecz prestiżowo. Mogą przegrać kilka meczów, ale z Lechem muszą wygrać. Niestety teraz ich nie będzie, ale musimy udowodnić, że to my jesteśmy mistrzami.
Wszyscy pamiętamy mecz w Szczecinie, kiedy Robak strzelił Lechowi pięć bramek, a za wszystkie najbardziej obwiniany był Hubert Wołąkiewicz – Nie winiłbym Huberta, był wtedy blisko mnie, ale to cała defensywa odpowiada za pilnowanie. Nieszczęście jego było takie, że był w pobliżu. My mieliśmy kilka sytuacji, które po prostu zamieniliśmy na bramki – kończy.