W spotkaniu z Wisłą Kraków Artjom Rudnev nie potrafił znaleźć drogi do bramki strzeżonej przez Siergieja Pareiko. – Nie wiem, co się stało. To nie był mój dzień, muszę nad tym pracować i myślę, że w meczu z Jagiellonią będzie mój dzień – powiedział napastnik Lecha.
„Kolejorz” pierwszy raz w tym sezonie nie zdobył gola. – Pracowaliśmy nad tym przez cały tydzień. Gramy fajną piłkę i myślę, że rozegramy dobry mecz – twierdzi Łotysz. – Kiedy strzelasz bramki i wszyscy na Ciebie patrzą to czujesz presję z tym związaną, ale jeszcze bardziej chcesz strzelić bramkę – dodał.
Jutro naprzeciwko Rudneva stanie Frankowski, który na swoim koncie w tym sezonie ma już sześć trafień. – To dobry piłkarz, legenda ligi, bo zagrał wiele meczów i zdobył wiele bramek, ale zobaczymy, co się stanie jutro – uważa zawodnik.
Można odnieść wrażenie, że Łotysz jest uzależniony od drużyny, a ona od niego. Rudnev czeka na zagrania od swoich partnerów, a oni liczą na jego dobrą dyspozycję i skuteczność. – Chcę żeby drużyna robiła wszystko dla mnie, a ja dla niej – podkreśla napastnik.
Zaznaczył on również, że współpraca z trenerem Bakero daje mu wiele i przez ten czas rozwinął się, jako piłkarz. – Dziękuję trenerowi, który pracuje z nami na treningach, ale również podczas zajęć indywidualnych. Czuję się lepszy technicznie oraz fizycznie – zaznaczył Rudnev.
Podkreślił on także, że niepokoi się o sytuację na trybunach. – Dla mnie brak dopingu to katastrofa. Ja chcę, żeby oni kibicowali. Dla drużyny to bardzo ważne. To co robię na boisku, robię dla kibiców, rodziny oraz siebie. Uważam, że kibice powinny dawać z siebie wszystko przez 95 minut, a nie tylko 10 – zakończył Rudnev.