– Szkoda, że odpadliśmy z Pucharu Polski. Na pewno byliśmy wstanie wygrać to spotkanie, ale jeśli popełnia się wiele błędów to trudno myśleć o awansie do kolejnej rundy. Szkoda, że przy stanie 2:1, nie zdobyliśmy kolejnego gola, bo wtedy na pewno odebralibyśmy rywalowi trochę ochoty do gry – mówił po meczu Drużyny Wiary Lecha trener tego zespołu.
KKS Wiara Lecha wczoraj rozczarowała. Po dobrej grze i niezłych wynikach w okresie przygotowawczym po pierwszym oficjalnym meczu kibice mogli spodziewać się znacznie więcej. – Przeciwnik pokazał, że nie możemy popełniać takich błędów w obronie, tym bardziej, że nam zdobywanie bramek przychodzi z trudem. Na 5-6 sytuacji wykorzystaliśmy jedynie dwie, a mogło być ich więcej – przyznał szkoleniowiec. – Szkoda, że przeprowadzone przez nas zmiany nie spowodowały postępu w naszej grze. Spodziewaliśmy się, że podniosą jakość, dadzą nam trochę zdrowia, ale niestety nie udało się – dodał.
Jego zdaniem trudno wskazać konkretny powód porażki w meczu z Promieniem Opalenica. – W każdej formacji zagraliśmy poniżej oczekiwań. W obronie za wolno rozgrywaliśmy piłkę, w pomocy zabrakło przerzucenia gry na drugą stronę boiska, a w ataku skuteczności. Można powiedzieć, że każda formacja zawaliła, ale w każdej mieliśmy dobre i złe momenty – oceniał Dariusz Kustoń.
Zdaniem opiekuna zespołu Wiary Lecha duży wpływ na przebieg meczu miała pogoda. – Oczywiście była równa dla obu drużyn, ale było widać, że to my zaczęliśmy tracić siły ok. 70 minuty spotkania. Trudno nam i Promieniowi było przystosować się do tych trudnych warunków pogodowych – stwierdził szkoleniowiec.
Na słowa uznania, mimo czterech straconych bramek, zasługuje bramkarz Jarosław Sałata, który w kilku sytuacjach popisał się efektownymi interwencjami i uratował zespół od straty kolejnych goli. – Przeważnie tak jest, że gdy drużyna przegrywa, to wyróżnia się bramkarz – zauważył trener.