Trenerski dwugłos po meczu Lech — Nomme
Zapraszamy do zapoznania się z pomeczowymi wypowiedziami trenerów.
Igor Prins (Nomme Kalju):
Gratuluję waszemu zespołowi. Mam dużą nadzieję, że wynik jest taki, jaki chcieliście. Życzę Wam, żebyście dotarli do mety. Tak jak mówiłem wczoraj, wiedziałem, że będzie burza i ona była w pierwszej połowie. Dużo graliśmy bez piłki. Żal nam przede wszystkim drugiej bramki, bo zepsuła humor moim piłkarzom. Szkoda, że nie było możliwości, żeby zmienić wynik. Wypuściliśmy nawet wysokiego napastnika, ale on nic nie zmienił.
Mariusz Rumak (Lech Poznań):
Kto nie widział meczu na wyjeździe, to był to bardzo podobny mecz, z jedną różnicą — wyniku. Dominowaliśmy, nawet po wprowadzeniu u rywala wysokiego napastnika udało nam się sobie z nim poradzić. Dziś przede wszystkim strzelaliśmy bramki. Cieszy gol Tomka Kędziory, bo długo ćwiczyliśmy rzut rożny, to otworzyło wynik. Potem padł drugi gol i to była niebezpieczna sytuacja, więc w szatni mówiłem o trzecim golu. Ta bramka długo nie padała, ale końcu wpadła. Pod koniec meczu wkradła się nerwowość. Gdybyśmy mieli więcej spokoju, z naszych kontrataków mogło być więcej zysku. Było nerwowo do samego końca. Jeśli ktoś chciałby wiedzieć, jaka atmosfera była w szatni, to zmieniłem koszulę na polówkę, bo do niczego się nie nadawała. Jeżeli chodzi o obciążenie psychiczne, to było to najtrudniejsze spotkanie, jakie prowadziłem, długo szukałem spokoju.
Chcieliśmy pokazać, że tamta przegrana to nie kompromitacja, a tylko falstart. Czasami trzeba nam zaufać. Strzeliliśmy ostatnio 7 bramek, nie straciliśmy żadnej. Do wyników podchodzimy pokornie. Chcielibyśmy wszystko wygrać, ale sport rządzi się swoimi prawami. Przede wszystkim liczy się ciężka praca, treningi. Nie obiecuję, że będziemy zawsze wygrywali, ale będziemy się starali wygrywać. Teraz czeka nas regeneracja, następny mecz z Górnikiem — liczymy na 3 punkty. Ostatnio mówiłem, że mam szczęście. Mam szczęście, bo prowadzę Lecha Poznań.