Większość zagrała pod nas
W przypadku porażki w piątkowym meczu z Widzewem, Lech mógł spaść nawet na siódme miejsce w tabeli. Podopiecznym Mariusza Rumaka udało się jednak wygrać i co więcej awansować w tabeli. Z czwartego miejsca na trzecie, ale z punktem straty do lidera, Legii. Drugie miejsce zajmuje Polonia, która ma tyle samo oczek, co „Kolejorz”, ale więcej zdobytych bramek.
Sytuacja w trwającej jeszcze kolejce ułożyła się bardzo dobrze dla Lecha. Z czołowych drużyn wygrała tylko wspomniana przed chwilą Polonia. „Czarne Koszule” mają tyle samo punktów, co Lech i choć w bezpośrednim meczu wygrali zawodnicy Rumaka, to do momentu rozegrania spotkania rewanżowego decydujące o miejscu w tabeli są zdobyte bramki, a tych więcej ma Polonia.
Pozostałe zespoły liczące się w walce o czołowe miejsce swoje mecze przegrały. Na własnym obiekcie trzy punkty straciła Legia, podobnie Górnik i Śląsk. Do czołówki powoli dołącza Lechia, która pokonała Ruch, ale jej strata do lidera wynosi teraz sześć punktów
To nie pierwsza taka sytuacja w tym sezonie, że rywale Lecha gubią punkty. Zdarzały się już kolejki, gdy remisowała Legia, punkty, szczególnie, gdy do swojej dyspozycji nie miał jeszcze Sebastiana Mili, tracił Śląsk czy Polonia albo Górnik. Wtedy jednak zdarzało się, że to samo robił Lech. Gdy swoje mecze rozgrywał jako ostatni z czołowych zespołów nie potrafił zdobyć kompletu oczek. Teraz sytuacja się nieco zmieniła. Lech grał jako pierwszy, wygrał i czekał co zrobią rywale. A Ci, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w zdecydowanej większości przegrywali.