Wydawać się może, że dla Huberta Wołąkiewicza spotkanie z Lechią Gdańsk będzie szczególnym meczem. Zagra przeciwko drużynie, w której spędził kilka lat swojej kariery, jednak sam przestrzega przed takim myśleniem. – Dla mnie to mecz, jak każdy kolejny o punkty. Grałem tam trzy i pół roku, dlatego to będzie jakiś tam dodatkowy smaczek – przyznaje sam zainteresowany.
„Żaba” podkreśla, że to spotkanie należy traktować w nieco innych kategoriach. – My musimy się odegrać za tamto spotkanie, bo Lechia zabrała nam puchary. Ciekawe też, jak mnie kibice przyjmą – zaznacza piłkarz. – Ja grając w meczach, w zasadzie wychodząc już na boisko wyłączam się. Nie przejmuje się tym, co mówią kibice – dodaje.
Lechia Gdańsk niezbyt radzi sobie na swoim nowym obiekcie. Wygrała jedno i zremisowała trzy spotkania. – Miejmy nadzieję, że to będzie atutem będzie dla nas. Potrafimy grać na wyjazdach, chcemy to udowodnić. Jeśli zdobędziemy szybko bramkę, tak jak w Krakowie, to na pewno będzie nam łatwiej – uważa Wołąkiewicz.
Jednak to nie jedyne kłopoty tego zespołu, który zawodzi w tym sezonie na każdej linii. – Problemem Lechii jest brak skuteczności, mało strzelają bramek. U nas jest Artiom, miejmy nadzieję, że nie zawiedzie w sobotę, a my mu w tym pomożemy – podkreśla obrońca Lecha.
Podopieczni Tomasza Kafarskiego są również najlepiej broniącym zespołem w lidze, ponieważ do tej pory stracili zaledwie siedem bramek. – Jeżeli tracą mało goli, to trzeba to zmienić. Będziemy musieli jedną przynajmniej strzelić, aby wygrać. Teraz Lechia jest w dołku, ale wygrali mecz w Lubinie i na pewno będą w gazie – zauważa „Żaba”.