Transfer do Lecha Poznań sympatycznego Ivana Turiny miał być lekiem zespołu na problem z bramkarzami. „Kolejorz” narzekał na brak klasowego golkipera, a przyjście do stolicy Wielkopolski tego Chorwata miało ustabilizować tę sytuację. Niestety tak się nie stało.
Włodarze Lecha wiązali z tym zawodnikiem duże nadzieje. Chorwat przede wszystkim imponował doskonałymi warunkami fizycznymi. Wysoki, dobrze zbudowany miał gwarantował pewność w bramce Lecha. – Gdy dzwonią do mnie dziennikarze z Chorwacji, mówię im, że Lech to był świetny wybór – podkreślał.
Turina z Lechem podpisał trzyletnią umowę i miał zastąpić Emiliana Dolhę, który nie sprostał grze przy Bułgarskiej. Rumun sprowadzony z Wisły Kraków był swoim cieniem i po roku rozstał się z „Kolejorzem”. Mało kto przypuszczał, że taki sam los spotka również Ivana Turinę.
Długo, bo aż do 31 października, czekał on na swój pierwszy mecz w barwach Lecha Poznań. Po udanym występie przeciwko Odrze Wodzisław bramkarz zyskał sympatię poznańskich kibiców. Jego los był jednak zmienny. Miewał lepsze i gorsze momenty. Mimo kilku bardzo udanych występów, zdarzało mu się grać przeciętnie i nerwowo. To właśnie on stał na bramce podczas meczów w fazie grupowej Pucharu UEFA, choćby z dobrze wspominanym w Poznaniu spotkaniu z Feyenordem Rotterdam.
O miejsce w składzie rywalizował z Krzysztofem Kotorowskim, który od kilku lat dzielnie walczył o pozostanie w klubie. Nowi bramkarze, którzy do Poznania przychodzili przegrywali z „Kotorem”. – Trener Młynarczyk ma możliwość wyboru jednego z nas. Widzi jak pracujemy i może zdarzyć się tak, że za chwilę w bramce stanie Krzysztof. Nasza rywalizacja jest fair, rozmawiamy po każdym treningu i analizujemy swoją grę – mówił o walce o bluzę bramkarską Chorwat.
Przed rozpoczęciem kolejnego sezonu popadł w konflikt z władzami Lecha. Odsunięto go od zajęć z pierwszym zespołem, ograniczono możliwość przygotowywania się do kolejnego sezonu, a następnie wystawiono na listę transferową. Długo jednak nie było na niego chętnych, a Turina trenował z zespołem Młodej Ekstraklasy.
– Jeśli nawet chciałbym coś zmienić, to i tak nie mogę. Wszystko zależy od zainteresowania moją osobą. Jeśli nie znajdzie się na mnie chętny, to będę trenował z Młodą Ekstraklasą. W Poznaniu mi się podoba, polubiłem to miasto, ale co będzie dalej? Pożyjemy, zobaczymy. Na razie jest spokojnie, byle do przodu – mówił o tej sytuacji piłkarz.
Ostatecznie zawodnik rozwiązał kontrakt z klubem za porozumieniem stron, a po jakimś czasie wrócił do Dinamo Zagrzeb, gdzie rozpoczynał swoją piłkarską karierę. Tę, dość niespodziewanie, zakończył dzisiaj w nocy – w Sztokholmie.Po ponad dwóch latach gry w AIK, z którym zdobył wicemistrzostwo kraju. Na Bułgarską wrócił poprzedniego lata i przegrał z Lechem 1:0. Tydzień wcześniej jednak jego drużyna wygrała z „Kolejorzem” 3:0 i to ona awansowała do kolejnej fazy rozgrywek.