Wszyscy widzą, ale trener nie potrafi
Trudno mi wytłumaczyć miłość Mariusza Rumaka do Szymona Drewniaka. Wpływ tego drugiego na zespół widać gołymi okiem i nie trudno przewidzieć, jak zakończy on swój występ. Najczęściej po 45 minutach. Tak zdarzyło się w tym sezonie już cztery razy.
Jeszcze niedawno był to jedyny piłkarz w kadrze Lecha, który gdy występował drużyna wygrywała. Passa jednak się skończyła, ale Drewniak talizmanem szczęścia nigdy nie był. Nadal jednak pozostała wyjątkowa więź pomiędzy nim, a trenerem „Kolejorza”. Więź, którą bardzo trudno zrozumieć.
Zastanawiając się nad tym, kto zastąpi w środku pola pauzującego za kartki Murawskiego, można było być niemal pewnym, że będzie tym zawodnikiem Drewniak. Już wtedy o tym pisaliśmy.
«Pewne jest, że w związku z brakiem kluczowego dla zespołu piłkarza Lech nie zdecyduje się na grę w ustawieniu 4–3‑3 z trzema środkowymi pomocnikami. Te trójką tworzyli zawsze Murawski, Trałka i Drewniak. I to on wydaje się być najpoważniejszym kandydatem do zastąpienia „Murasia” w składzie na sobotni mecz. To właśnie ten zawodnik zagrał obok Murawskiego, gdy pauzował za kartki Trałka.»
Kolejny raz jednak zawiódł. W meczu z najsłabszym zespołem ligi był najsłabszym zawodnikiem na boisku. Miał problemu z opanowaniem piłki, grał niepewnie, nerwowo i na alibi. Bał się odważnych podań, nie szukał gry i nie pokazywał się na pozycjach. Biegał pomiędzy piłkarzami GKS‑u w taki sposób, aby koledzy z drużyny nie mogli mu podać, bo nie mieli jak. I skoro w spotkaniu z czerwoną latarnią ligi nie potrafił przekonać do siebie kibiców i dziennikarzy, to najwyższy sygnał do tego, że nigdy nie będzie piłkarzem, który zasługuje na to, aby grać w Lechu.
Rumak po raz kolejny wycofał się z pomysłu gry Drewniakiem i zmienił go w przerwie. I kolejny raz gra Lecha w drugiej połowie wyglądała zdecydowanie lepiej, bo ten grał nie w dziesięciu, a jedenastu piłkarzy.
Na pomeczowej konferencji prasowej trudno było o Drewniaka zapytać wprost. Trener nie wyglądał na zadowolonego z wyniku, a kontrowersyjne pytanie mogłoby spowodować, że wybuchnie i znów się obrazi. Mimo to kilka razy próbowano go o to zapytać, choć nie wprost. Dziennikarze starali się zasugerować, że chodzi o Drewniaka.
— Co spowodowało zmianę grę w porównaniu do pierwszej i drugiej połowy? — Czy w przerwie trener wyciągnął jakieś wnioski z gry zespoły? Coś źle funkcjonowało? A nawet: - Jak oceni Pan grę Szymona Drewniaka?
Niestety trener nie zrozumiał intencji dziennikarzy. Próbowano również pytać o to zawodników Lecha po meczu. Tutaj jednak nawet wprost. — Szymek potrafi grać w piłkę, ma umiejętności, żeby to dobrze robić — mogliśmy usłyszeć. Szkoda jednak, że do tej pory nikt tego nie zauważył. Nikt poza trenerem.