Wypowiedzi piłkarzy po meczu Lech — Ruch
Zapraszamy do zapoznania się z wypowiedziami piłkarzy po meczu Lech Poznań — Ruch Chorzów.
Bartosz Ślusarski (Lech Poznań): - Ostatnio miałem sporo okazji do zdobycia bramki, ale nie potrafiłem ich wykorzystać. Dlatego cieszę się, że dzisiaj się udało. Nigdy nie byłem napastnikiem, który strzela bramki seriami, ale myślę, że jeśli będę dalej tak pracował jak teraz, to będę strzelał więcej, niż w poprzednim sezonie. Do przerwy dzisiaj zagraliśmy tak jak chciał trener. Pozwoliliśmy Ruchowi rozgrywać piłkę, czego on nie lubię. Byliśmy skuteczni i strzelaliśmy. Wyglądało to dobrze, po przerwie nieco gorzej. Ostatnio nie potrafiliśmy wygrać przekonywająco, dlatego dzisiaj cieszymy się z wysokiego zwycięstwa.
Marcin Malinowski (Ruch Chorzów): - Musimy zdecydowanie poprawić naszą grę w obronie i szybkie kontry, które były naszą siłą w poprzednim sezonie. Teraz wyglądało to tak, jakbyśmy uwierzyli za bardzo w swoje możliwości o to, że jesteśmy bardzo dobrą drużyną. Nie da się wygrywać małym nakładem sił. Wypada nam przeprosić kibiców i uderzyć się mocno w pierś. Mam nadzieję, że to nasz ostatni taki występ.
Hubert Wołąkiewicz (Lech Poznań): - Chcieliśmy się w tym meczu z dobrej strony pokazać kibicom i udowodnić, że to co stało się w ostatnim meczu było wypadkiem przy pracy. Najważniejsze było zmazanie plamy po spotkaniu z Olimpią Grudziądz i to chyba się udało. Trener uczulał nas na grę Ruchu i wyglądało to chyba nieźle, bo rywale nie zagrozili poważnie naszej bramce. My z kolei byliśmy skuteczni, dochodziliśmy do sytuacji bramkowych. Została nam tylko liga i możemy myśleć tylko o walce o najwyższe cele.
Mateusz Możdżeń (Lech Poznań): - Spodziewałem się więcej po Ruchu Chorzów. Mieli coś do udowodnienia swoim kibicom, podobnie jak my. Chyba jednak podcięliśmy im dzisiaj skrzydła. Dzisiaj wychodziło nam wszystko. Byliśmy innym zespołem niż tydzień temu. Na pewno wokół naszego zespołu pojawiła się presja i czujemy ulgę po dzisiejszym zwycięstwie. Trzeba jednak trzeźwo patrzeć na zespół. Nasze morale po wygranej 4:0 muszą wzrosnąć, ale nie możemy być pewni siebie. To nie ten etap.