Dwa zwycięstwa nie tylko pozwoliły na odbudowanie morale zespołu, które po sześciu meczach bez zwycięstwa, a co więcej bez zdobytej bramki, były niski. Sześć punktów, które Lechici zdobyli w tym tygodniu, to wiele, a mając w perspektywie mecz z Cracovią, mogą ten dorobek znacznie powiększyć.
Jeszcze tydzień temu sytuacja „Kolejorza” była nieciekawa, w obliczu odpadnięcia z Pucharu Polski i znacznej straty do ligowej czołówki. Wystarczyły jednak dwa mecze, aby nadzieje na zdobycie kwalifikacji do europejskich pucharów pojawiły się ponownie. I tak też się stało, bowiem Lech do podium traci już jedynie sześć oczek.
W sobotę Mariusz Rumak nie będzie mógł skorzystać z Semira Stilicia i Grzegorza Wojtkowiaka, którzy narzekają na uraz mięśnia dwugłowego. Ponadto z gry w tym sezonie wykluczony jest już Siergiej Kriwiec. Do osiemnastki meczowej powróci jednak Dimitrije Injac, który pauzował ostatnio za kartki.
Tomasz Kafarski nie będzie mógł skorzystać z usług Arkadiusza Radomskiego, który w poprzednim meczu otrzymał ósmą kartkę w tym sezonie i musi pauzować w spotkaniu z Lechem, w którym występował jeszcze jako nastolatek. W Poznaniu nie zobaczymy także Aleksandra Suvorova, Bruno Żołądzia, Sebastiana Szałachowskiego oraz Marcina Budzyńskiego. Całą czwórka jest kontuzjowana, a w przypadku ostatnich dwóch występ, choć nie niemożliwy, jest mało prawdopodobny.
Lech w przypadku wygranej może zbliżyć się do czołowej trójki nawet na trzy oczka. Do podium traci obecnie sześć, a lidera dziewięć punktów. Cracovia nadal walczy o utrzymanie, a jej sytuacja jest bardzo trudna, ponieważ do bezpiecznego, czternastego miejsca, ma cztery punkty straty. Do końca sezonu pozostało siedem meczów i choć jeszcze wiele może się wydarzyć, to każdy punkt jest dla piłkarzy z Kałuży na wagę złota.
Początek pojedynku z Cracovią w sobotę o 18:00.