Hamalainen, Holman, Gostomski- jak ich zapamiętamy?
Koniec rundy jesiennej dla kilku podopiecznych trenera Jana Urbana jest równoznaczny z końcem kariery w zespole mistrzów Polski. Hamalainen, Holman, Gostomski — oni najprawdopodobniej pożegnają się z Lechem. Z czego pozostaną w Poznaniu znani?
Kasper Hamalainen (29 l.)
Przyszedł do Lecha zimą 2013 roku i już w pierwszym spotkaniu towarzyskim zadebiutował, strzelając bramkę. Ze szwedzkiego Djurgardens IF ściągnął go Mariusz Rumak- ówczesny szkoleniowiec Lecha. Fiński pomocnik szybko zaadaptował się w szatni Lecha, a rok po przeprowadzce do Poznania kontrakt z Lechem podpisał również jego reprezentacyjny kolega- Paulus Arajuuri.
Wciąż nieznane jest miejsce pobytu jednego z wybitniejszych zawodników w historii Kolejorza po upływie obecnego kontraktu. Ten wygasa wraz z końcem roku i wszystko wskazuje na to, że ze względów rodzinnych Fin zdecyduje się wrócić do Skandynawii. Z pewnością Hamalainen zostanie w Poznaniu zapamiętany jako piłkarz bramkostrzelny, inteligentny, sprytny i uniwersalny. W sumie w niebiesko-białych barwach wystąpił 131 razy zdobywając 36 bramek i 25 razy asystując przy golach Kolejorza.
David Holman (22 l.)
31. grudnia skończy się roczny okres wypożyczenia z węgierskiego Ferencvárosu Davida Holmana. Węgierski pomocnik jest kompletnym przeciwieństwem do wspomnianego wcześniej Hamalainena. Problem Węgra najprawdopodobniej ma swoje hipocentrum nie w umiejętnościach, lecz w jego głowie. Holmana będziemy kojarzyć wyłącznie z gimbusiarskich zdjęć umieszczanych na Instagramie, a nie z fenomenalnych występów na murawie. Tych miał w ciągu tego roku bardzo niewiele, bo tylko 11. Dwa razy udało mu się nawet trafić do bramki rywala, a miało to miejsce w Pucharze Polski z Olimpią Grudziądz. Podsumowując, od zawodu piłkarza bliżej mu do stylisty modowego Dawida Kwiatkowskiego, a z Davidem Beckhamem wspólne ma tylko imię.
Maciej Gostomski (27 l.)
Trzeci zawodnik, którego koniec ważności kontraktu z Lechem upływa w sylwestrową noc. Gostomski przyszedł do Lecha latem 2013 z drugoligowej Bytovii Bytów. Lech zdecydował się na transfer bramkarza w obliczu powrotu do Legii Aleksandra Wandzla. Urodzony w Kartuzach Gostomski miał wówczas znacznie większe szanse na zastąpienie między słupkami Lecha Buricia czy Kotorowskiego. Za to należą się wyrazy uznania Maciejowi Gostomskiemu. Jego obecność i nieustanna konkurencja z Jasminem Buriciem niewątpliwie wpłynęła na korzyść całego zespołu. W bramkarskiej bluzie z kolejowym herbem na piersi “Gostek” wystąpił 52 razy. Stracił 56 bramek, ale 16 spotkań zakończył z czystym kontem. Z czego go zapamiętamy? Przepiękna parada z Gdańska na wagę mistrza Polski? A może to, że w finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym notował więcej pustych przelotów we własnym polu karnym od papierowych samolocików, gdy klasę siedmiolatków opuszcza nauczycielka? Podobno mężczyznę poznaje się po tym, jak kończy, a Gostomski w Lechu nie skończył najlepiej. Został uznany za kozła ofiarnego w dobie kryzysu, a nawet odesłany do zespołu rezerw przez trenera Skorżę po fatalnym meczu z Cracovią. Zmiennik Jasmina Buricia spędzi najbliższe dni w Glasgow na testach w Rangers i to one zadecydują o jego piłkarskiej przyszłości.