Zdobył zaufanie Bakero, sumiennie je spłaca
Sporo pochwał po meczu z Legią zebrał Marcin Kamiński. Ten 19-letni obrońca przez długi czas nie potrafił do siebie przekonać kibiców Lecha. Niedzielny mecz rozpoczął nerwowo, ale z upływem czasu radził sobie coraz lepiej, a po jego zakończeniu występ obrońcy chwalił Maciej Skorża.
To właśnie on najbardziej „skorzystał” na urazie Manuela Arboledy, ponieważ dzięki niemu utrzymał szansę gry i miał czas na to, aby przekonać do siebie trener Jose Mari Bakero. A ten bezwzględnie mu zaufał, nie zrażając się pojedynczymi błędami młodego zawodnika.
Te zdarzały się jemu również w spotkaniu z Legią, gdy przepuścił wychodzącego na czystą pozycję Janusza Gola, czy przegrał pojedynek biegowy z Miroslavem Radoviciem. Poważne konsekwencje mogło mieć również przepuszczenie przez Marcina Kamińskiego podania Michała Żyro do Ivicy Vrdoljaka, który z niespełna czterech metrów nie trafił na pustą bramkę.
19-latek bardzo dobrze radził sobie jednak z Danielem Ljuboją, którego wręcz wykluczył z gry, agresywnie go atakując i nie pozwalając na utrzymanie się przy futbolówce. Wygrywał również liczne pojedynki główkowe, wykorzystując w końcu swój wzrost.
- Jestem zadowolony z Marcina Kamińskiego i bardzo zadowolony z naszej defensywy. Wystawiając Marcina Kamińskiego razem z Hubertem Wołąkiewiczem na środku obrony zyskujemy na wyprowadzaniu piłki, na przesunięciu formacji, za to tracimy na zdecydowaniu. Coś za coś. Taka jest jednak moja decyzja – chwali swojego podopiecznego Jose Mari Bakero.
Sam zainteresowany ze spokojem podchodzi do swojej obecnej postawy. Podkreśla on, że zależy mu na grze i zdobywaniu cennego doświadczenia. Aktualną formę i pochwały traktuje z przymrużeniem oka. Zdaje sobie sprawę, że czeka go jeszcze wiele pracy.